Marta Mizuro, Onet.pl, Nie wiedzieć, lecz uwierzyć
Ostatnia powieść C.S. Lewisa przypomniała mi wydawaną do niedawna przez Znak serię „Mity”, a ta z kolei seria była dość przekonującym argumentem na to, że wciąż warto sięgać po mity jako po zestaw gotowych scenariuszy. Scenariuszy ludzkich zachowań oczywiście. Po to, co żyjąc, wciąż odtwarzamy.
W odróżnieniu od większości autorów zaproszonych do projektu mającego na celu odświeżenie mitu poprzez nadanie dawnym bogom i herosom współczesnych rysów, Lewis osadza swoją opowieść w pradawnych realiach. Próbuje uchwycić legendę w tym momencie, kiedy się narodziła. Zbadać jej społeczne podłoże, zaznaczając przy okazji, że mit zwykł odrywać się od swojej kolebki. Mityczna heroina nosi dwa imiona Psyche oraz Istar, takich podwojeń imion czy przydomków jest w powieści więcej – każde z nich stanowi ukłon w stronę innej kultury. Łatwo zrozumieć ten zamysł, jeśli porówna się ze sobą różne mitologie. Szybko odnajdzie się w nich wiele podobnych do siebie historii. Tam, gdzie mitologia dokumentowała panowanie religii politeistycznej, prawie zawsze występowali: bogini miłości, bóg śmierci czy bóstwo patronujące wojnie. Tak jak i w każdej pojawiali się śmiertelnicy, którzy przeciwstawili się bogom, co zwykle fatalnie się dla nich kończyło, lecz nie było wystarczającą nauczką dla kolejnych śmiałków.
Którzy jak Orual, córka Troma, króla Gnome, chcieli stanąć z bogami twarzą w twarz. Porozmawiać z nimi, by przede wszystkim przekonać się o tym, że istnieją i że faktycznie decydują o ludzkim losie. Orual kwestionuje boski wyrok, bo nie może pogodzić się z tym, iż jej ukochana siostra, Psyche została złożona w ofierze bogini Ungit. Inteligentna młoda kobieta próbuje bowiem patrzeć na świat racjonalnie, nie chce bezkrytycznie wierzyć w działanie tajnych sił, którym człowiek bez szemrania musi się poddać. Dlatego namawia cudem ocaloną siostrę, wybrankę syna bogini, by złamała zakaz męża i popatrzyła na jego twarz. Upiera się przy tym nawet wtedy, gdy przez chwilę doświadcza wizji boskiego królestwa. Oczywiście Psyche ulega emocjonalnemu szantażowi i zostaje za karę wygnana z, rzec by się chciało, raju. Karę ponosi także ciekawska Orual: musi żyć z poczuciem winy za cierpienie najbliższej jej osoby. Próbuje się zrehabilitować – i to już mit uzupełniony zostaje o fantazję pisarza – godnie pełniąc rolę ziemskiej władczyni. Czyli przekonując się na własnej skórze, co to znaczy rządzić i dzielić, wyrzec się prywatnego szczęścia w imię racji stanu, być z założenia ponad wszystkim tym, co mogłoby zadecydować o sprawiedliwości jej osądów. Królowa nie może być człowiekiem, choć tu należy dodać, że za sprawą Lewisa jak najbardziej nim jest, bo w ogóle tę baśniową scenerię zamieszkują pełnokrwiste, a nie papierowe i osadzone na koturnach istoty.
Tak czy inaczej, by dobrze odegrać swoją rolę, Orual zasłania twarz: to jej podwładni utrwalą na niej, niczym na białej kartce, świadectwo tego, jaką była królową. Wstępujące w tej powieści podwójne imiona (Orual zwana jest także Mają), pełnią więc nie tylko taką funkcję, o jakiej wspomniałam wyżej, są też symbolem zmiany tożsamości. Tę samo znaczenie mają maski: w dzień, kiedy Psyche staje się ofiarą przebłagalną, nosi maskę kapłanek Ungit, natomiast nałożenie woalu przez Orual symbolizuje przeistoczenie zakompleksionej dziewczyny w królową. Z kolei wyobrażenie bogów jako posągów zbliża ich do ludzi, bo ludzie przedstawiają ich przecież na swoje podobieństwo. Lecz zbliżenie się do bogów pozostanie w sferze ludzkich życzeń: „Jak [bogowie] mogą spotkać się z nami twarzą w twarz, dopóki mamy twarze?” – pyta Orual, kiedy wreszcie zrozumie obowiązującą na świecie hierarchię. Innymi słowy: sens istnienia bogów. Który dla czytelnika oznacza sens istnienia tego, co niepojęte i sens wiary jako takiej.
Którzy jak Orual, córka Troma, króla Gnome, chcieli stanąć z bogami twarzą w twarz. Porozmawiać z nimi, by przede wszystkim przekonać się o tym, że istnieją i że faktycznie decydują o ludzkim losie. Orual kwestionuje boski wyrok, bo nie może pogodzić się z tym, iż jej ukochana siostra, Psyche została złożona w ofierze bogini Ungit. Inteligentna młoda kobieta próbuje bowiem patrzeć na świat racjonalnie, nie chce bezkrytycznie wierzyć w działanie tajnych sił, którym człowiek bez szemrania musi się poddać. Dlatego namawia cudem ocaloną siostrę, wybrankę syna bogini, by złamała zakaz męża i popatrzyła na jego twarz. Upiera się przy tym nawet wtedy, gdy przez chwilę doświadcza wizji boskiego królestwa. Oczywiście Psyche ulega emocjonalnemu szantażowi i zostaje za karę wygnana z, rzec by się chciało, raju. Karę ponosi także ciekawska Orual: musi żyć z poczuciem winy za cierpienie najbliższej jej osoby. Próbuje się zrehabilitować – i to już mit uzupełniony zostaje o fantazję pisarza – godnie pełniąc rolę ziemskiej władczyni. Czyli przekonując się na własnej skórze, co to znaczy rządzić i dzielić, wyrzec się prywatnego szczęścia w imię racji stanu, być z założenia ponad wszystkim tym, co mogłoby zadecydować o sprawiedliwości jej osądów. Królowa nie może być człowiekiem, choć tu należy dodać, że za sprawą Lewisa jak najbardziej nim jest, bo w ogóle tę baśniową scenerię zamieszkują pełnokrwiste, a nie papierowe i osadzone na koturnach istoty.
Tak czy inaczej, by dobrze odegrać swoją rolę, Orual zasłania twarz: to jej podwładni utrwalą na niej, niczym na białej kartce, świadectwo tego, jaką była królową. Wstępujące w tej powieści podwójne imiona (Orual zwana jest także Mają), pełnią więc nie tylko taką funkcję, o jakiej wspomniałam wyżej, są też symbolem zmiany tożsamości. Tę samo znaczenie mają maski: w dzień, kiedy Psyche staje się ofiarą przebłagalną, nosi maskę kapłanek Ungit, natomiast nałożenie woalu przez Orual symbolizuje przeistoczenie zakompleksionej dziewczyny w królową. Z kolei wyobrażenie bogów jako posągów zbliża ich do ludzi, bo ludzie przedstawiają ich przecież na swoje podobieństwo. Lecz zbliżenie się do bogów pozostanie w sferze ludzkich życzeń: „Jak [bogowie] mogą spotkać się z nami twarzą w twarz, dopóki mamy twarze?” – pyta Orual, kiedy wreszcie zrozumie obowiązującą na świecie hierarchię. Innymi słowy: sens istnienia bogów. Który dla czytelnika oznacza sens istnienia tego, co niepojęte i sens wiary jako takiej.
Marta Mizuro
źródło: Czytelnia.onet.pl
źródło: Czytelnia.onet.pl
Inne recenzje pozycji Dopóki mamy twarze
C.S. Lewis po raz kolejny zachwyca - recenzja portalu juventum.pl
Niezwykłość „Dopóki mamy twarze” i brak porównania tej książki do czegokolwiek rzuciły mnie na kolana. We mnie ta książka wywołała całą masę uczuć: wzruszyła i przeraziła oraz potrafiła sprawić, że zapomniałam, gdzie jestem i jak się nazywam.
Świat słów C.S. Lewisa
C.S. Lewis po raz kolejny wykreował świat, który zawłaszcza czytelnika i nie daje o sobie zapomnieć. Wykreował go słowami, którymi delektowałam się, czytając po kilka razy jedno zdanie i nie mogąc się nacieszyć ich doborem i właściwościami. Co to była za powieść! Ile pokładów wyobraźni, ... więcej
Miłość i nienawiść w Glome
Wiedziałam, po prostu czułam, że ta książka zrobi na mnie niemałe wrażenie. Fabuła opiera się na znanym micie o Psyche i Erosie, ale autor pozwolił sobie na własne spojrzenie na tę historię. Wszystkie wydarzenia poznajemy dzięki Orual, która jest narratorką i która od dzieciństwa ... więcej
Lektura obowiązkowa dla fanów Lewisa
„Dopóki mamy twarze” to dzieło, które powinno znaleźć się na półce każdego fana Lewisa, ale nie tylko. Bo to historia o nas samych, o poszukiwaniu siebie, o podróżach w głąb duszy i o wielkiej, nieograniczonej miłości. Można by powiedzieć miłości siostrzanej, ale też matczynej, ... więcej
Ważne pytania (http://zglowawksiazce.blogspot.com/)
To niezwykła opowieść zawierająca w sobie uniwersalne prawdy o miłości, wierze i zwątpieniu. Powieść zawiera dużo alegorii, które każdy z nas może interpretować inaczej, w zależności od etapu życia, w jakim akurat się znajdujemy. Lewis stworzył historię, która będzie mi towarzyszyła ... więcej
Zaczarowana Lewisem... (http://kraina-andersena.blogspot.com/)
Historia opowiedziana w książce „Dopóki mamy twarze” zaczarowała mnie. Już po kilku kartkach wiedziałam, że nie będę mogła się oderwać. Lewis umiejętnie operował językiem sprawiając, że czytelnik pochłaniał stronę po stronie jakby czas dla niego nie istniał. Widział tylko ... więcej
Kawa ze śmietanką w Glome (http://kawa-ze-smietanka.blogspot.com/)
Podobnie jak przy "Opowieściach z Narnii", rada jestem , że Pan Lewis stworzył tak spójną i wielowymiarową historię, osadzoną w niezwykłej rzeczywistości - odbiciu lustrzanym świata, w jakim żyjemy. Zadziwia przy tym to, jak ją wykreował - zwrócić należy uwagę na ogrom szczegółów, ... więcej
Twarzą w twarz z Lewisem (http://beata-szy.blogspot.com/)
Powieść Lewisa jest wieloznaczna, a mnogość jej odczytań świadczy o kunszcie pisarza. Z jednej strony mamy tu do czynienia z mitem czy przypowieścią, z drugiej możemy odbierać to dzieło jako powieść fantasy. Jest to książka uniwersalna, aktualna także dzisiaj, jak i 50 lat wcześniej. ... więcej
Lewis, Glome i magnolie - recenzja książki "Dopóki mamy twarze" (http://magnolie.blogspot.com)
Jeszcze zanim skończyłam pierwszy rozdział, wiedziałam, że pokocham tę książkę. Jest w niej pewnego rodzaju magia, którą wystarczy zauważyć, by urosła do rozmiarów średniowiecznej krainy. Oplata zmysły i wciąga na długie godziny, by wraz z końcem ostatniej strony pozostawić po ... więcej
Szymon Babuchowski, Więcej niż mit, Gość Niedzielny
Dopóki mamy twarze to książka, którą można czytać także jako opowieść o fałszywym obrazie Boga, jaki często nosimy w sobie. O naszych lękach i o tym, że prawda jest dużo piękniejsza, niż nam się wydaje.
Sławomir Rusin, Miesięcznik LIST
„Dopóki mamy twarze”, to - jak dla mnie - obok „Rozwodu ostatecznego” najbardziej wymagająca książka Lewisa. Wymagająca nie tyle uwagi podczas czytania, bo czyta się ją wybornie i trudno się od niej oderwać, ale uczciwego wglądu w siebie i w swoją relację z Bogiem i ludźmi.
Rzeczpospolita, First Class
Clive Staples Lewis, znany u nas z „Opowieści z Narnii”, pozostaje niezasłużenie w cieniu swoich przyjaciół, szczególnie Tolkiena. Tymczasem tworzył znakomite książki, głównie dla dorosłych, wśród których do arcydzieł zalicza się jego powieść „Dopóki mamy twarze”
Anita Boharewicz, We-dwoje
Kolejna odsłona mitu o Kupidynie i Psyche. Pozornie prosta historia nabiera głębi z każdym kolejnym rozdziałem. Opowiada o samolubnej miłości, zdradzie, zaślepieniu, egoizmie i poświęceniu. Poszukuje odpowiedzi na trudne pytania. Zagląda w najgłębsze zakamarki naszych dusz.
Fantasy Book
C.S. Lewisowi dzięki postaci Orual udało się w uchwycić ulotną naturę miłości. Z jej wszystkimi wadami i bez zbędnych upiększeń. To jedna z takich lektur, do których można wracać po miesiącu, roku czy latach, a ona z pewnością skutecznie oprze się próbie czasu. Autor przelał ... więcej
Ola Kwiatkowska, StacjaKultura, Czy mit opowiedziany na nowo dalej jest mitem?
O umiejętnościach pisarskich C.S. Lewisa nikogo nie trzeba przekonywać. O tym, że jest on prawdziwym autorytetem, jeśli chodzi o kwestie szeroko pojętej wiary, również. Ta książka to lekcja, którą każdy powinien odebrać, nawet jeśli na co dzień trzyma się z dala od świata odległych ... więcej
Sonia Miniewicz, Gildia
Jednak „Dopóki mamy twarze” to nie tylko opowiedziany na nowo mit czy też dydaktyczna historia, przekazująca istotę wartości moralnych czy duchowych. To wspaniała opowieść o ludzkich wyborach, samotności, uczuciach.
Krzysztof Pochmara, Katedra
"Dopóki mamy twarze" to jedno z najciekawszych – wieloznacznych i magicznych – dzieł popularnego brytyjskiego pisarza. To ważny element układanki, tworzonej przez Narnię i chrześcijańską eseistykę, jak również manifest spisany u schyłku życia wielkiego człowieka.