Zabawa to podstawa (Gość Niedzielny, nr 18/2012)
Każdy rodzic wie, że dla dziecka świat jest miejscem pełnym tajemnic, które koniecznie trzeba poznać. Nie każdy jednak wie, że mały odkrywca nie lubi być prowadzony za rękę. Woli zostać detektywem-bystrzakiem.
Jak mu w tym pomóc i wychować dziecko na kreatywnego, pełnego wiary we własne możliwości człowieka? W szkole dzieci uczą się wielu pożytecznych rzeczy i posłusznie chłoną niezbędną wiedzę. Nie mogą jednak zadawać zbyt wielu pytań, bo to przeszkadza nauczycielowi w prowadzeniu lekcji, a przecież „trzeba zdążyć z materiałem”. Śpiewająco zdają więc kolejne egzaminy i testy kompetencji, zdobywają różne certyfikaty, poznają tajniki najnowszych technologii, a czasem stają się nawet „chodzącymi encyklopediami”, bezbłędnie recytującymi wyuczone definicje. Niestety, naukowcy biją na alarm. „Chodzące encyklopedie” coraz częściej nie potrafią samodzielnie i logicznie myśleć, nie rozumieją czytanego tekstu, a zadania rozwiązują na pamięć. Z rzeczywistością zderzają się najczęściej dopiero na studiach, gdy wykładowcy oczekują mądrych, twórczych i zaskakujących odpowiedzi, zaradności i wytrwałości w działaniu czy odporności na porażki.
C.J. Simister, nauczycielka z 14-letnim doświadczeniem, kierująca innowacyjnym programem kształcącym umiejętność myślenia, przygotowującym dzieci do życia w szybko zmieniającym się i pełnym wyzwań świecie, wie, jak zmierzyć się z tym problemem. W książce „Bystrzaki. Jak rozwinąć niezwykły umysł u twojego dziecka”, która ukazuje się właśnie nakładem krakowskiego Wydawnictwa Esprit, podpowiada rodzicom, w jaki sposób najlepiej rozwijać wyobraźnię małego odkrywcy (a potem coraz większego, zamieniającego się w zdolnego nastolatka) i zachęcać go do wymyślania nowych rozwiązań skomplikowanych zagadek. Zasada numer jeden: zabawa to podstawa, bo ciekawe gry i zadania (w które angażujemy całą rodzinę) nie tylko ćwiczą intelekt i kreatywność, ale także uczą prawidłowego budowania relacji z innymi ludźmi. Jakie to gry? Wiele z nich świetnie sprawdza się podczas spaceru lub długiej jazdy samochodem (pochłaniając niespożytą energię naszych "żywych wulkanów"), w kolejce w sklepie, a nawet podczas posiłku (kilkuletni niejadek pochłonięty wymyślaniem pytań do ulubionej postaci z bajki nawet nie zauważy, kiedy opróżni talerz).
Na rozgrzewkę proponujemy coś prostego, choć wymagającego sporej koncentracji. To zabawa „nadstaw uszy”. W ogrodzie, pociągu czy w drodze do szkoły prosimy dziecko o policzenie i rozpoznanie wszystkich usłyszanych dźwięków. Pytamy, czy jest w stanie usłyszeć 10, a może nawet 20 różnych dźwięków? Jakie są jego ulubione dźwięki? Czy może skupić się wyłącznie na jednym i zignorować pozostałe, licząc w myślach do dziesięciu? Czy potrafi ignorować myśli, które przeszkadzają mu w skupieniu uwagi?
Drodzy rodzice, do dzieła!
(mł)