
Kościół Malego Brata
„Wierzyć w Kościół? W Jezusa to tak, ale w Kościół?! Czy to aby nie jakieś bałwochwalstwo?” – zdziwić się mogą niektórzy widząc tytuł nowej książki Brata Morisa. Ale już początek lektury powinien rozwiać ich wątpliwości.
„Kościół Jezusa, święty i bez skazy, sam jest jedną z tajemnic, które Bóg nam objawia. Jest to nadprzyrodzona rzeczywistość, gdyż Kościół jest mistycznym Ciałem Chrystusa, którego On jest Głową. (...) jedynie spojrzenie wiary umożliwia zgłębienie rzeczywistości Kościoła w jego prawdzie i pełni (...). To tajemnica wiary, która wymyka się naszemu ludzkiemu spojrzeniu i rozumowaniu (...), gdyż jest rzeczywistością zbyt jasną, która nas oślepia” – pisze Moris. W taki kościół wierzy i do takiej wiary chciałby przekonać czytelników. Do wiary będącej ryzykiem zaufania, podjętym w wolnej decyzji, otwartym na łaskę Ducha Świętego, tego samego, który nieustannie ożywia i uświęca Kościół.
W sposób znamionujący człowieka kontemplacji Mały Brat Jezusa zachwyca się tajemnicą Ducha Świętego, faktem, iż jest On w świecie lecz nie z tego świata – środkami prostymi i ubogimi świadczy o zbawieniu. Autor wierzy, że Kościół, jako powszechny sakrament zbawienia, obejmuje wszystkich ludzi dobrej woli. Bardzo cenne jest tu mocne podkreślenie, poparte cytatami z dokumentów II Soboru Watykańskiego, iż „interpretacja głosząca, że nie ma zbawienia dla tych, którzy nie są w sposób widzialny złączeni z Kościołem, jest z gruntu fałszywa i nie do zaakceptowania”. Moris jest przy tym realistą i wie, że z tym związaniem rożnie bywa, nawet w przypadku ludzi ochrzczonych i praktykujących. Zdaje sobie sprawę, że często odstręczają ich postawy widziane w Kościele. Przypomina jednak dwie ważne rzeczy, których przyjęcie wymaga spojrzenia wiary: pierwszą, iż grzechy ludzi Kościoła nie są grzechami Kościoła – rzeczywistości Bożej, Chrystusowej (tu warto przytoczyć zdanie jednego z cytowanych księży: „lepiej rozumiemy do jakiego stopnia kochamy Kościół, kiedy doznaliśmy cierpienia od jego przedstawicieli”) i drugą, że „granice Kościoła przechodzą przez nasze serca. To w naszym sercu następuje konfrontacja między Chrystusem a Belialem, między światłem a ciemnością. Kościół oddziela w nas dobro od zła”. Słowa te napisał kardynał Charles Journet, jeden z ludzi którym brat Moris jest wdzięczny, za przykład życia, dzieła i miłość do Kościoła. Pozostali, o jakich pisze w książce to: Jacques Maritain, Stefan Swieżawski oraz założyciel wspólnoty Małych Braci Jezusa, Charles de Foucauld. To przykłady życia najbliższego Ewangelii. „Im bardziej Kościół upodabnia się do Niego [do Jezusa] również w ubóstwie i cierpieniu, tym bardziej staje się wiarygodny” – stwierdza Moris i dodaje ważne uzupełnienie: „Nie zawsze jest to jasne dla wszystkich, gdyż kusiciel wciąż działa. Dlatego Kościół wzywa Ducha Świętego, aby móc się reformować i Duch (....) na nowo odnawia Kościół”. Ubolewa przy tym, że dzieło ostatniego Soboru, który miał na celu właśnie odnowę Kościoła jest nadal za mało znane i „przekuwane” w czyn. W pierwszym rzędzie zależy to od pasterzy Chrystusowej Owczarni, przezeń powołanych. Jednym z nich był Paweł VI, którego medytację cytuje na koniec brat Moris, w pełni się pod nią podpisując: „Kościołowi, któremu wszystko jestem winien i który był mój, cóż powiem? (..) miej świadomość swej natury i misji; zachowuj sens prawdziwych i głębokich potrzeb człowieczeństwa; i krocz, biedny, to znaczy wolny, mocny i miłujący ku Chrystusowi”.
Marcin Witan
dziennikarz Redakcji Programów Katolickich PR
Inne recenzje pozycji

W poszukiwaniu samego siebie recenzja 12-11-2006

Recenzja w Pastores

Pozostawać w ciszy

Nie tylko o Benedykcie

Prostota pustyni

Na kawę z Panem Bogiem

Dobra książka o nowym Papieżu

Wywiad z Lelandem Rykenem, współautorem przewodnika Przez starą szafę
