Wydawnictwo Esprit
Zapisz się do newslettera, bądź na bieżąco i bierz udział w promocjach!
Wydawnictwo Esprit

Nadchodzą barbarzyńcy: Czy żyjemy na końcu czasów? Ks. Robert Skrzypczak

Fragment książki Nadchodzą barbarzyńcy

Tylko ślepy może nie zauważyć, że gwałtowność zmian społecznych, upadek autorytetów organizacji międzynarodowych, a także utrata zaufania do instytucji, które miały nam zagwarantować życie spokojne i bezpieczne, następuje w wyniku szybkości, z jaką nasze ponowoczesne społeczeństwo chciało „uwolnić się” od chrześcijańskich zwyczajów jako wektorów zachowań zgodnych z normami cywilizacji

Paryska pisarka i eseistka Solange Bied-Charreton w czasie swej podróży do Indii, do New Delhi, rozmawiała ze starym indyjskim dyplomatą, który towarzyszył jej w zwiedzaniu grobowca sufickiego mistrza Nizamuddina Auliyi (1238–1325), przykładu wspaniałej architektury z XIV wieku. Dyplomata mówił o znaczeniu tradycji sufickiej – czerpiącej w swoim czasie inspiracje z chrześcijańskich mnichów i ojców pustyni – oraz o bezradnej próbie budowania islamu fundamentalistycznego salafitów. Paryżanka przytakuje, pamiętając wciąż scenę z Malezji, mianowicie trzyletnie dziewczynki odziane na czarno jak dorośli Saudyjczycy. 

Totalitaryzm religijny niszczy wyjątkowość kultur malajskich i indonezyjskich. Piękne tradycyjne stroje są właściwie używane tylko do pokazów zarezerwowanych dla turystów przebywających w dużych hotelach. Islamizm w dzisiejszym pejzażu świata jest wschodnim odpowiednikiem zachodniego nihilizmu. 

islam, islamic girl, jordan

„Islam jest martwy – powiedział dyplomata – chrześcijaństwo też, ale te dwie religie nie chciały umrzeć w ten sam sposób. Śmierć islamu jest bardzo muzułmańska, śmierć chrześcijaństwa jest bardzo chrześcijańska. Islam chciał śmierci, poddając się martwicy, dlatego nieprzejednanie popiera terroryzm. Chrześcijaństwo znalazło swoją śmierć w sekularyzacji, w szaleństwie, które nazywa «wolnością»”. Chesterton lubił powtarzać, że współczesny świat roi się od starożytnych idei chrześcijańskich, które oszalały. „Małżeństwa homoseksualne – pisał – są w tym sensie inicjatywą typowo (post)chrześcijańską”.

W rzeczywistości bezwzględny, fundamentalistyczny wahabizm, który rozprzestrzenia się do tego stopnia, że trzyletnie indonezyjskie dziewczynki ubierają się na czarno, nie jest odrodzeniem islamu. Zresztą uważa za bałwochwalców zasługujących na wyeliminowanie nie tylko „niewiernych”, ale prawie wszystkich innych muzułmanów, od szyitów po sufich. To nie jest żadne odrodzenie wiary, to jest samobójcza martwica. 

Podczas gdy finalnym stadium islamu wydaje się jego skrajne skostnienie w postawach krwawej nietolerancji, nieuleczalna choroba katolicyzmu przybiera postać biegunkowego upłynnienia: głosi bezwarunkowe miłosierdzie, miłosierdzie bez różnicy, „przyjęcie” bez granic rozumu. 

Rozdaje przebaczenie, zanim ktoś w swej zatwardziałości o nie prosi; obejmuje syna marnotrawnego, gdy ten jeszcze bawi się z prostytutkami; głosi tani ekumenizm i sentymentalne powszechne zbratanie, które zbiega się w czasie z globalizacją narzucaną przez rynek; proponuje „moralność”, idealnie pokrywającą się z poprawnością polityczną. Głosi obowiązek „przyjmowania” bez ograniczeń wszelkiego rodzaju napływających migrantów, których nikt nie jest w stanie ani rozpoznać, ani rozróżnić. Ideologia tnie nasze pojęcia i wartości w dwójnasób: z jednej strony burzy wszelkie granice, które chronią i zabezpieczają historyczno-kulturowe piękno ludzkiej różnorodności, z drugiej przyzwala na niszczenie fundamentalnej odmienności płci oraz promocję genderowych hybryd. Ideologia bezwarunkowego globalizmu ma na celu zniszczenie granic istniejących między narodami, między cechami seksualnymi ludzkich ciał, a w konsekwencji między dobrem i złem, pięknem i brzydotą, prawdą i fałszem. Totalitarny liberalizm chce obalić każdy trwały punkt odniesienia, zaś naszą możliwość osądu rzeczywistości utopić w radykalnym relatywizmie po to, by przekształcić ciało społeczne w aglomerację konsumentów niemających innych pragnień poza tymi, by cieszyć się standardowymi przyjemnościami, jakie system jest w stanie nam zapewnić, i „nowymi prawami”, w które system nas wyposaży, odbierając jednocześnie te prawdziwe.

racial, equality, diversity

Wahabizm zaciekle dąży do ujednolicenia i poddania wszystkich własnej kontroli, podobnie jak i system światowej globalizacji chce wszystko standaryzować i wyrównać. Oczywiście, jeśli wahabizm narzuca masom swoje niwelujące obyczaje za pomocą terroru i dyktatury, to przy użyciu innych metod, zwłaszcza ideologii synodalności i pojęć politycznej poprawności, wiotki fundamentalizm katolicki o nastawieniu postępowo-lewicowym w równym stopniu prze ku wyrównaniu i ujednoliceniu praktyk duszpastersko-misyjnych, tyle tylko, że nie ma już większego wpływu na tkankę społeczeństwa zachodniego – a zwłaszcza byłych krajów katolickich – zakwaterowanych w wygodnym, tanim hedonizmie, w którym „wyzwolenie moralności pociągnęło za sobą jej zniszczenie” i w którym „nie ma już nawet zmiany zwyczajów, ale jest ich zanik, i coś takiego służy dziś elitom za wektor cywilizowanego zachowania”.

Efektem takiego działania jest reakcja czytelników stron Facebooka promujących tak zwany „dzień płodności” w następstwie potwornej zimy demograficznej w ich krajach. Co słyszą w odpowiedzi? „Jak śmiesz promować dzień płodności!”, „Pomyśl raczej o tym, żeby pigułka była darmowa”, „Dajcie nam prezerwatywy i kampanię na rzecz zapobiegania AIDS”, „Pogódź się z tym, że są kobiety, które nie chcą mieć dzieci i nie przejmują się żadnym głupim dniem płodności”, „Musimy prowadzić edukację seksualną, zaczynając od szkół”, „Nie zostawiajcie kobiet samych i pozwólcie im sięgać po pigułkę antykoncepcyjną za darmo!” i tak dalej… Liczba tego typu komentarzy jest imponująca. To musi działać demoralizująco. Ci ludzie walczą o swoje „prawo” do korzystania z darmowych pigułek, pornografii i niewolnictwa seksualnego, wierząc przy okazji, że bezduszny egoizm i mikroskopijne mózgi stanowią gwarancję ich „wolności”. Pokazuje to, że „moralność nie jest już rozwiązła, ona się rozpuszcza. I rozpuszcza istoty, do których się przywiązuje… Istoty te stają się więźniami potworności narzuconej im z zewnątrz i podzielą niebawem los nieuniknionego ich rozkładu. Oczywiście, oddalenie tych zagubionych dusz od Boga jest całkowite, a religia otwartości i ekologii wcale ich do Niego nie zbliża”.

Kilka lat temu francuski pisarz Michel Houellebecq zauważył w Europie

masowy upadek wierzeń religijnych przebiegający z zadziwiającą szybkością. W krajach takich jak Hiszpania, Polska czy Irlandia głęboki, jednomyślny i masowy katolicyzm przez wieki kształtował życie społeczne i wpływał na zbiór określonych zachowań, determinował moralność oraz relacje rodzinne, warunkował zestaw wytworów kulturalnych i artystycznych, hierarchie społeczne, konwencje i zasady życia. W ciągu kilku lat, w ciągu niecałego pokolenia, w niewiarygodnie krótkim czasie wszystko to zniknęło, rozpłynęło się w powietrzu. W tych krajach nikt już nie wierzy w Boga, nie liczy się z Nim w najmniejszym stopniu. Nie pamięta nawet, że kiedyś wierzył. I to bez trudności, bez konfliktu, bez przemocy czy protestu, nawet bez rzetelnej dyskusji, jak ciężki przedmiot, przytrzymany przez jakąś siłę z zewnątrz, przewraca się, gdy tylko pozostawi się go samemu sobie. Być może przekonania duchowe nie były tak solidnym i niepodważalnym blokiem, jak sądziliśmy. Wręcz przeciwnie, okazały się tym, co najbardziej ulotne, najbardziej kruche, łatwe do narodzin i do śmierci.

Tylko ślepy może nie zauważyć, że gwałtowność zmian społecznych, upadek autorytetów organizacji międzynarodowych, a także utrata zaufania do instytucji, które miały nam zagwarantować życie spokojne i bezpieczne, następuje w wyniku szybkości, z jaką nasze ponowoczesne społeczeństwo chciało „uwolnić się” od chrześcijańskich zwyczajów jako wektorów zachowań zgodnych z normami cywilizacji.

Ludzie Zachodu nie wiedzą, jak wspierać cywilizację, którą zbudowali ich ojcowie i przodkowie. Wręcz przeciwnie, sami wyraźnie wymierają, załamuje się ich przyrost naturalny, znikają małżeństwa, pornografia staje się masową praktyką, która – jak mówi amerykański eseista Christopher Hitchens – „podobnie jak kapitalizm jest miejscem, gdzie ludzkość jest prowadzona na śmierć”.

Jak mówił indyjski dyplomata, poddajemy się wygaszaniu w „chrześcijański” sposób. Zmęczeni własną historią i cywilizacją robimy to dobrowolnie. Pozbawiliśmy się nawet tego pierwotnego instynktu samozachowawczego, jaki w obliczu inwazji „Maurów” czy „Turków” budził się w naszych przodkach.

Houellebecq napisał na ten temat kilka lat temu powieść zatytułowaną Uległość, w której wyobraził sobie Francję pozwalającą rządzić muzułmańskiej większości, ujarzmioną jak baranek ofiarny. W jednej z telewizyjnych debat na temat swej książki autor powiedział: „Coraz więcej ludzi nie może już znieść życia bez Boga”. Jest to najtrafniejsza diagnoza naszego „końca czasów”, naszego cywilizacyjnego samobójstwa, jak i islamskiego dążenia do paranoicznego ratowania zagubionej wiary poprzez nienawistne zaślepienie i złość wylaną na ten świat. „Coraz więcej ludzi nie może już znieść życia bez Boga”.

Ks. Robert Skrzypczak
Średnia ocena procesu zamówienia: 4,87 / 5
Przeczytaj opinie naszych Klientów »
esprit
Esprit Detal
ul. W. Siwka 27A
31-588 Kraków

 
Logistyka:
esprit wysyłki
Płatności:
esprit płatności /
Infolinia:
tel. 12 264 37 09
tel. 12 395 70 72
tel. 12 267 05 69
tel. 12 262 35 51

 
youtube