
O modlitwie. Listy do Malkolma
O modlitwie. Listy do Malkolma to ostatnia ukończona przez Lewisa książka, wydana drukiem już po jego śmierci. Pomyślana jako zbiór osobistej korespondencji z przyjacielem, napisana została z myślą o ludziach pokroju samego autora – nawróconych na chrześcijaństwo w dorosłym życiu i potrzebujących wsparcia w codziennym praktykowaniu wiary. Miłośnicy Lewisa znajdą w tej książce echa jego licznych esejów, Listów starego diabła do młodego, a nawet – w niemal lirycznych rozważaniach o zmartwychwstaniu – Opowieści z Narnii. Charakterystyczny styl Lewisa, potrafiącego pisać prosto, obrazowo i z właściwym sobie poczuciem humoru nawet o najbardziej skomplikowanych kwestiach wiary, sprawia, że książka ta – by użyć jego własnych słów – stanowi kolejną „plamę Bożego światła w lesie naszego doświadczenia”. Dzięki Listom do Malkolma obcujemy z Lewisem takim, jakim znali go przyjaciele wędrujący z nim razem przez zielone okolice Oxfordu i Cambridge albo uczestniczący w niekończących się dyskusjach nad kuflem piwa.
(z Posłowia Magdy Sobolewskiej)
Z zapisków autora Narnii wyłania się portret erudyty i niezrównanego mistrza słowa - ale także człowieka cierpiącego i nieustannie poszukującego kontaktu ze swoim Stwórcą. O modlitwie. Listy do Malkolma – to jedno z niewielu dzieł Lewis’a nie wydanych dotychczas w Polsce.
Magda Sobolewska














"Książka godna polecenia, do przeczytania, przemyślenia, a także idealnie pasująca jako prezent dla kogoś"

O sprawach wielkiej wagi w iście literackim stylu
Imponująca...
C.S. Lewis stwarza tym bardziej wrażenie człowieka autentycznego, gdyż się nawrócił. Można powiedzieć, że był zbłąkaną owcą, która z czasem w wyniku problemów z wiarą i życiem pozostawiła po sobie wielką spuściznę literacką i uwięziła fantastyczne myśli na kolejnych stronicach. "Gdzie byłbym teraz, gdyby Bóg spełniał wszystkie głupie prośby, z którymi się do Niego zwracałem?" "O modlitwie..." nie jest utworem łatwym i lekkim. Jeżeli ktoś spodziewa się książki, przy której nie zmusi do wysiłku swojego rozumu, to zapewne źle trafił. Książka Lewisa jest jednak pozycją przyjemną, bo odkrywamy modlitwę od całkiem nieznanej nam wcześniej strony.
Potencjalny czytelnik zgłębiający listy C.S. Lewisa kierowane do jego przyjaciela, jest na swój sposób zachwycony jego myśleniem. Lewis przedstawia nam sposoby modlitwy niezwykle bliskie naszej duszy, a które jednocześnie rzadko pojawiają się we współczesnym świecie, bo jest on zdominowany modlitwą na pokaz. Jednocześnie autor nie narzuca nam nachalnie swoich poglądów, bo jak sam mówi: "Wszystko, co powiedziałem, to czysta autobiografia." "Nie wnoszę żadnego oryginalnego wkładu w dzieje świata. Poruszam się z prądem tych dziejów, nawet nie jak kłoda niesiona przez rzekę, ale jak litr wody w jej nurcie" Ktoś mógłby powiedzieć, że o modlitwie powiedziano już wszystko. C.S. Lewis udowadnia nam, że jeszcze wiele spraw pozostaje nadal otwartych. Czytając, nie czuje się tego, że książka pochodzi z lat 60., zostały w niej zawarte uniwersalne wartości.
Uwielbiam książki, które zmuszają do myślenia, bo dzięki nim można się zatrzymać na chwilę w codziennym biegu. Język książki nie jest trudny, lecz należy się spodziewać dużej ilości przypisów (Lewis miał dużo większy zasób wiedzy od nas i fantastycznie potrafił go wykorzystać w swoich utworach). Autor pokazuje nam, że nasze relacje z Bogiem nie są aż tak skomplikowane jak nam się wydaje, jednak wymagają od nas zaangażowania w wiarę i skierowania się w stronę Boga. Podsumowując "Listy do Malkolma" imponują, inspirują i skłaniają do dalszego poznawania utworów C.S. Lewisa. Książka jest oryginalnym ukłonem w stronę modlitwy i relacji z Bogiem. Jest pozycją ambitną i porównałabym ją do Kilimandżaro. Warto wyruszyć i sięgnąć po ten szczyt. Polecam.
Wspaniałe zaskoczenie.
O modlitwie po lewisowemu
Religijne rozmyślania





