Żyć kontemplacją w sercu świata
W swojej najnowszej książce Brat Moris zaprasza nas do odkrycia pragnienia modlitwy i kontemplacji. Nie jest to przywilej wybranych, jak sam pisze we wstępie: „Duch ofiaruje się nam w obfitości i o wiele więcej osób, niż możemy przypuszczać – i w dodatku żyjących w świecie – jest zaproszonych do tego w sercu”.
„Wiele spotkań i rozmów w różnych środowiskach utwierdzają mnie w tym przekonaniu: Kontemplacja przekroczyła klauzurę, wylała się na ulice i dotarła do fabryk”. Duchowość, którą prezentuje brat Moris i do której zaprasza to „duchowość Nazaretu”. Zainicjował ją brat Karol de Foucauld, a kontynuują ją w Kościele wspólnoty małych sióstr i małych braci Jezusa. O tej drodze mówił - jeszcze jako arcybiskup Monachium – Papież Benedykt XVI. „(…) W żywej medytacji na temat Jezusa, nowa droga otwiera się nawet dla Kościoła. Albowiem praca z pracującym Jezusem i zanurzanie się w „Nazarecie”, służy jako punkt wyjścia dla idei jako rzeczywistości księdza w pracy. Było to dla Kościoła ponownym odkryciem ubóstwa. Nazaret ma nieustanne przesłanie dla Kościoła. Nowe Przymierze nie zaczyna się w Świątyni, ani na Świętej Górze, ale w mieszkaniu Dziewicy, w domu robotnika, w jednym z zapomnianych miejsc „Galilei pogan”, skąd nikt nie oczekiwał niczego dobrego. To właśnie stamtąd Kościół będzie mógł wyruszyć na nowo i uzdrowić się. Nie będzie mógł nigdy udzielić prawdziwej odpowiedzi na bunt naszego wieku przeciwko władzy bogactwa, jeśli w swoim własnym łonie, Nazaret nie będzie przeżytą rzeczywistością...” (Arcybiskup Monachium, kardynał Józef Ratzinger, w „le Dieu de Jesus-Christ”, 1976)
Recenzja portalu "Gloria24.pl"
1. Kontemplatycy w ?wiecie
2. Brat Karol i duchowo?? Nazaretu
3. Sens ?ycia kontemplacyjnego w ?wiecie
4. Zjednoczenie z Bogiem
5. Modlitwa serca – adoracja
6. ?ycie braterskie we wspólnocie
7. „S?owo sta?o si? cia?em i zamieszka?o mi?dzy nami”
Kontemplacja dla każdego
Kontemplacja dla każdego
Przepaść Miłosierdzia Bożego
Kiedy zranieni życiem – czy to zranieni grzechem świata, czy własnymi winami – spotykają gesty i słowa wyrażające tę Miłość Boga naznaczoną niezmierzoną pokorą i cierpieniem, ich serce doznaje poruszenia, bo te słowa są dla nich przeznaczone, ramiona Dziecięcia do nich się wyciągają: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście..., bo jestem cichy i pokornego serca...” (Mt 11, 28–29). Wtedy serca topnieją, z oczu płyną łzy, które są łzami miłości i które nas obmywają z wielu plam: „Twoje grzechy są odpuszczone... Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju” – mówi Jezus do grzesznicy, która obmyła łzami Jego stopy” (Łk 7, 3–6). Ponieważ zostały jej przebaczone grzechy, dlatego ogromnie umiłowała, a jej miłość i wzruszenie jeszcze się podwoiły, gdy sobie uświadomiła, że jej przebaczono, że ją przyjęto. A więc miłość jest rezultatem i znakiem przebaczenia. Właśnie przebaczając Bóg najlepiej okazuje swą Wszechmoc i swe bezgraniczne Miłosierdzie.
Bóg zawsze pierwszy wychodzi naprzeciw. Jego zstąpienie ku nam jest o wiele ważniejsze niż nasza własna odpowiedź. Nasza odpowiedź jest zawsze drugorzędna i zależy od szczerości i pokory serca każdego z nas. „Nie przyszedłem wzywać do nawrócenia sprawiedliwych, ale grzeszników” (Łk 5, 32), powtarzał Jezus. A także: „Celnicy i nierządnice wejdą przed wami do Królestwa Niebieskiego” (Mt 21, 31). Oczywiście, te „nierządnice” nie dlatego wyprzedzają nas, że są prostytutkami, ale ponieważ Bóg przyszedł do nich, do tej otchłani zła, one odpowiedziały na Jego wezwanie i zanurzyły się w otchłani Jego miłosiernej Miłości. Nasze grzechy, choćby były nie wiem jak liczne i ciężkie, przyciągają nieskończoną litość i miłosierdzie Boże. „Wspinam się po stopniach Twego miłosierdzia – upadek za upadkiem. Uczę się poznawać Twoje pokorne serce poprzez moje błędy” – powiedziała Bogu poetka (Raissa Maritain, Procession).
Przepaść przyzywa przepaść. To tak jakby przepaść wydrążona w duszy przyciągała otchłanie Miłosierdzia Bożego i czyniła tę duszę bardziej zdolną do stlenia się w płomieniach miłości: „Przepaść przyzywa przepaść hukiem swych potoków” (Ps 42, 8).
W swej miłości i pokorze Jezus dochodzi aż do utożsamienia się z cierpiącymi, pogardzanymi, odrzuconymi: „Ja byłem głodny... ja byłem spragniony... ja byłem chory... ja byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25, 35–36). O co chodzi w tym „Ja”, które wypowiada Jezus? Czy ten bezdomny, od którego się odwracamy, to On? Czy ten chory, który budzi lęk, to On? Czy więzień, którego skazano, to On? To powinno nas raz na zawsze powstrzymać od wydawania sądów o innych: „W jakiej bowiem sprawie sądzisz drugiego, sam na siebie wydajesz wyrok, bo Ty czynisz to samo, co osądzasz” (Rz 2, 1). Jest przewrócenie do góry nogami naszych wszystkich kryteriów wartości. Jest to świat na odwrót. „Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie... Biada wam, gdy wszyscy chwalić was będą” (Łk 6, 20–26).
Dalej słuchałem biskupa poddając się również własnym myślom i patrzyłem na twarze. Twarze kobiet były najbardziej ekspresywne. Naznaczone twarze „grzesznic”, twarze zakonnic, matek rodzin – twarze wymieszane i zjednoczone. Twarze napięte z emocji, czego niektórzy wcale nie kryli, tak samo jak i łez. „I ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz” (J 8, 11).
Biskup mówił dalej: „Żyjecie w środowisku naznaczonym bólem i cierpieniem, w środowisku, do którego nie mogę dotrzeć... Jestem biskupem, a więc posyłam was, Kościół was posyła do tego środowiska, aby doń nieść i w nim przeżywać orędzie miłości i miłosierdzia Jezusa...”.
Słyszałem dobrze, biskup powiedział „ja was posyłam”. Kogo posyłał? Ivara? Zakonnice? Angażujących się w pomoc?... Dowiedziałem się później, że dwie prostytutki też dobrze słyszały i dobrze zrozumiały. W kilka dni później najpierw zauważyły, a potem zaopiekowały się nieletnią dziewczyną z południa Francji, która przyjechawszy do Paryża, weszła już na drogę prowadzącą wprost do prostytucji. Udało im się wyciągnąć ją z obiegu (co nie jest pozbawione ryzyka), umieściły ją w ukryciu, skontaktowały się z rodziną, zapewniły wszystkie koszty tutejszego utrzymania i jej powrotu do rodziny.
Po Mszy wszyscy zostali zaproszeni do zajęcia miejsc przy stolikach, aby uczestniczyć w czymś, co Francuzi nazywają le Reveillon de No