Michał Płoski, Dynamit brata Morisa, Więź | Wydawnictwo Esprit
Zapisz się do newslettera, bądź na bieżąco i bierz udział w promocjach!
Wydawnictwo Esprit
Z powodu Jezusa i Ewangelii
niedostępna
recenzja

Michał Płoski, Dynamit brata Morisa, Więź

Maurice Maurin, mały brat Jezusa, od dwudziestu kilku lat żyjący w Polsce i znany tu jako brat Moris, jest autorem już kilku wydanych po polsku książek: Brat Karol de Foucauld (1997), Za Jezusem z Nazaretu. Rekolekcje z małymi braćmi i siostrami Jezusa (2000), Żyć kontemplacją w sercu świata (2005), Wierzę w Kościół (2006). Ta ostatnia w 2007 roku wyróżniona została nagrodą im. ks. Józefa Tischnera. Ks. Adam Boniecki, naczelny „Tygodnika Powszechnego”, powiedział wtedy: „Ta książka to jest dynamit, w Polsce takich nie ma”.
Te słowa można odnieść również do najnowszej książki brata Morisa. Jej oryginalność polega na tym, że Autor jest sercem „w sercu Kościoła”, a jednocześnie nie jest funkcjonariuszem kościelnej instytucji. W książce przywołano list osoby zaprzyjaźnionej z małymi braćmi Jezusa. Cytuję znamienne zdanie: „U was można śmiać się albo płakać, istnieć bez maski, z zachowaniem własnych niepokojów, co i wy potraficie”.
To tak niewiele, a jednocześnie tak dużo. Klimat braterstwa, autentyzmu, szczerości – jest nam dziś potrzebny w polskim Kościele jak powietrze. Istnieją zatory, które utrudniają lub uniemożliwiają rozmowę, wspólne – przez świeckich i duchownych, proboszczów i biskupów – rozwiązywanie narastających coraz trudniejszych problemów, tego wszystkiego, co nas boli. Jak to zrobić, skoro w naszym Kościele tak trudno istnieć bez maski, a nazywanie rzeczy po imieniu pociąga za sobą posądzenie o wrogość?
Siła pisarstwa brata Morisa – jak myślę – bierze się stąd, że nie jest ono dla niego zajęciem pierwszoplanowym. Może trudno w to uwierzyć, gdy spojrzymy na spory stosik napisanych przezeń książek, ale tak jest w istocie. Moris, mały brat Jezusa, żyje bowiem zgodnie z regułą i charyzmatem swojej zakonnej wspólnoty, a więc duchowością Nazaretu.
Bracia, żyjący w małych, kilkuosobowych fraterniach, przyjmują sposób życia zwykłej rodziny o niskim statusie materialnym i społecznym. Zarabiają na życie, podejmując prace najniżej płatne, niewymagające wysokich kwalifikacji. To im ułatwia bliskość z ludźmi, solidarność z sąsiadami, z kolegami z pracy. Żyjąc w ten sposób w świecie, wśród ludzi, są zgromadzeniem kontemplacyjnym – codziennie adorują w domowej kapliczce Najświętszy Sakrament, pod wieczór gromadzą się na mszy świętej, odnajdują Bożą obecność w powszechnym zgiełku. W formacji braci uwzględniane jest wykształcenie teologiczne, ale tylko niektórzy z nich, i tak było w przypadku brata Morisa, przyjmują święcenia kapłańskie, w zasadzie wyłącznie dla posługi w swojej wspólnocie. Nie zmienia to w niczym ich pozycji w zgromadzeniu.
Myślę, że to bardzo trudne powołanie – tak trudno nam spojrzeć z miłością na każdego napotkanego człowieka, tymczasem właśnie w ten sposób ma owocować kontemplacja w świecie. Bracia co jakiś czas zabierają ze sobą Najświętszy Sakrament, Pismo Święte i odchodzą do pustelni, aby znów odnaleźć ufność.
Brat Moris, rocznik 1928, znalazł czas na pisanie dopiero po przejściu na emeryturę. Również dziś, poza modlitwą i posługą kapłańską, codziennym jego zajęciem jest robienie zakupów, przygotowywanie posiłków dla pracujących współbraci, podtrzymywanie kontaktów z sąsiadami, gośćmi, przyjaciółmi. Tak bardzo potrzebna jest wszystkim jego serdeczność, ciepło, zwyczajność. Wiele osób namawia go, aby zapisał to, co znają z rozmów z nim, z homilii, z rozmaitych spotkań, w których bierze udział. Tak powstają kolejne artykuły, potem książki, niejako na marginesie życia przenikniętego modlitwą. Tak było też z ostatnią książką, która powstała najpierw z potrzeby utrwalenia pamięci o zmarłych już braciach i ludziach napotkanych na przestrzeni długiego i ciekawego życia.
Autor z wielką prostotą i szczerością opowiada o swoim dzieciństwie u dziadków w Masywie Centralnym, o burzliwej młodości w Paryżu, o nawróceniu podczas pielgrzymki do Chartres, o rodzinie, zranieniach, drodze do małych braci Jezusa. Tytuł książki zaczerpnięty jest z pierwszych słów profesji: „Z powodu Jezusa i Ewangelii, ze względu na miłość do Boga i do moich braci najbardziej samotnych i opuszczonych”… Wraz z autorem wędrujemy przez różne kraje świata, w których wypełniał swoje powołanie: przez Saharę, Maroko, Hiszpanię, Francję, Rzym, kraje Czarnej Afryki…
Do Polski, jeszcze za czasów komunistycznych, w ukryciu, brat Moris przybył po raz pierwszy w roku 1978. Później przyjeżdżał do naszego kraju wielokrotnie, a od 1990 r. zamieszkał tu na stałe. Ma polskie obywatelstwo. Ten długi już okres pobytu w Polsce jest w książce zaledwie zasygnalizowany – domyślamy się, że autorem kierowała dyskrecja. Pozostaje mieć nadzieję, że z czasem brat Moris dopisze osobny tom.
Autobiografię brata Morisa można by porównać do Siedmiopiętrowej Góry Thomasa Mertona. Merton prowadzi nas przez świat za mury opactwa trapistów – brat Moris pozwala nam poznać bliżej anonimowe, ukryte, choć wplecione w losy świata życie małych braci Jezusa. Ukazuje nam – nie zawaham się powiedzieć – wielki heroizm tego powołania, pójścia za Tym, „który uniżył samego siebie”, pójścia do obcych z ufnością, bez jakichkolwiek zabezpieczeń.
Czytam opis ryzykownej misji podjętej przez brata Morisa przed laty w środkowej Afryce, na polecenie władz zakonnych, dla ustalenia okoliczności śmierci i odnalezienia grobów braci zamordowanych w okrutny sposób w afrykańskiej dżungli podczas wojny domowej: „…odsłoniłem warstwę ziemi tam, gdzie powinny znajdować się stopy, i rozpoznałem nasze charakterystyczne sandały, z podeszwami z opon samochodowych. Umieściliśmy więc tam przygotowane drewniane krzyże i modliliśmy się wspólnie, razem z księdzem i z mieszkańcami wioski. Była to chwila silnego wzruszenia dla nas, lecz także dla wszystkich uczestników, z których większość była świadkami tych tragicznych wydarzeń. Wzruszenie ogarnęło nas także, gdy zbierając się już do odwrotu, usłyszeliśmy skierowane do nas pytanie ze strony tamtejszej ludności: <Czy bracia tutaj wrócą?>”.
Każda obecność braci, gdziekolwiek są, pozostawia światło, nawet w miejscu, które moglibyśmy nazwać „jądrem ciemności”. Śmierć małych braci André, Bernarda, Heinza, Bernharda w Kamerunie, czy Maurice’a w Algierii, to jednak wypadki wyjątkowe. Spośród wielu nakreślonych w książce sylwetek małych braci wybieram brata zwanego Wielkim Do, który dożył późnego wieku – to piękny przykład zwykłego, a zarazem heroicznego wypełnienia powołania. Będąc już stary i chory na astmę mieszkał samotnie w Paryżu, w małej służbówce na szóstym piętrze bez windy i pracował jako stróż w wielkim biurowcu. Codziennie dojeżdżał do pracy metrem. Ludzie ustępowali mu miejsca – nazywał to nową formą ubóstwa przeżywanego publicznie.
„Kiedy patrzyłem na ludzi w metrze – zanotował Wielki Do – na podróżujących w wagonach wjeżdżających z oświetlonych peronów do ciemnych tuneli, jak w życiu, Bóg pozwolił mi zrozumieć, że moi bracia są tutaj, a ja jestem jednym z nich – członkiem ludzkości idącej ku Niemu, że nie zostałem zrzucony pomiędzy nich niczym obcy, lecz jako rozmówca, by mówić w ich imieniu. Odkryć nagle prawdziwe znaczenie słowa brat. Obserwować ich twarze, próbować szybko zrozumieć, odgadnąć ich narodowość, charakter, dla każdego prosić o to, co wydaje się dla niego potrzebne, jednoczyć ich z Ojcem i Bogiem” (s.152).
 Powołaniem małych braci Jezusa jest zwyczajność, zniknięcie w tłumie wielkiej metropolii lub nieznanej małej mieściny o nienajlepszej reputacji, jaką był w czasach Jezusa Nazaret. Brat Moris pisze o wielu współbraciach. Niektórzy z nich, jak Jacques Maritain czy René Voillaume, to wielkie postaci Kościoła XX wieku – innych możemy poznać jedynie dzięki wspomnieniom brata Morisa. Do wszystkich zbliża nas jego ciepłe spojrzenie, serdeczna pamięć. Opisywane przygody i wydarzenia są niezwykle ciekawe, język prosty – świetnie się to czyta. Brat Moris mówi biegle po polsku, książki pisze jednak w swoim ojczystym języku. Przekładu z francuskiego dokonała Maria Żurowska, tłumaczka zasłużona dla polskiej teologii, świetnie oddając bezpretensjonalny sposób narracji autora.
Pierwsze lata życia zakonnego brat Moris spędził w Algierii i Maroku. Książka wymownie świadczy o stosunku małych braci Jezusa do ludzi z kulturowego kręgu islamu, tak bliskich Karolowi de Foucauld. Świadectwo to dziś, po 11 września, jest szczególnie warte zauważenia. Oto epizod z Algierii, z okresu nowicjatu. Młody brat Moris, zahartowany pobytem na pustyni i pracą przy powierzonych jego pieczy wielbłądach, ubrany jest w burnus, a na głowie ma turban. W pewnej miejscowości postanawia odwiedzić francuskiego kapitana, swojego dawnego przełożonego z czasów służby wojskowej. Drzwi w domu oficera otwiera mały chłopiec, który ujrzawszy Morisa woła: „Tato, jakiś Arab pyta o ciebie”.
Być może ktoś z czytających te słowa spotkał kiedyś na ulicy Brzeskiej na warszawskiej Pradze lub w Izabelinie starszego pana w dżinsach, w wysłużonej kurtce i czapce z daszkiem, z małym plecakiem. W plecaku są pewnie zwykłe zakupy, a nie dynamit – chociaż kto wie…
Michał Płoski
Więź, Nr 11–12(625)/2010 listopad–grudzień
 
Michał Płoski - ur. 1951 r. Ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Obecnie malarz ikon. Autor książek Zapiski z pustelni i Suche liście. Mieszka w Kielcach.


Inne recenzje pozycji Z powodu Jezusa i Ewangelii

recenzja

JZ, Pastores, nr 50, s. 179-180

Br. Moris zaświadcza swoim życiem, że mimo tak wielu trudności można pośród różnic kulturowych, religijnych, rasowych i ekonomicznych zrealizować swoje powołanie we współczesnym świecie. Jest to możliwe, kiedy kocha się Boga i żyje się dla Niego. Pod tym względem książka ta ... więcej
recenzja

Anna Sosnowska, "Dobry człowiek", Gość Niedzielny

Lektura tej autobiografii nasuwa jeszcze jedną myśl: przywykliśmy do opisywania świata i ludzi językiem dosadnym, bezkompromisowym. Brat Moris też jest bezkompromisowy. W łagodności.
recenzja

Ks. Adam Boniecki, Tygodnik Powszechny

Zamykam opasły, ponad 400 stronic liczący, tom autobiografii Brata Morisa. Zapisuję pierwszą myśl, jaka mi do głowy przychodzi: kto chce mieć ciekawe życie, kto chce pięknie przeżyć osiemdziesiąt lat, niech zostanie małym bratem Jezusa.
Średnia ocena procesu zamówienia: 4,87 / 5
Przeczytaj opinie naszych Klientów »
esprit
Esprit Detal
ul. W. Siwka 27A
31-588 Kraków

 
Logistyka:
esprit wysyłki
Płatności:
esprit płatności /
Infolinia:
tel. 12 264 37 09
tel. 12 395 70 72
tel. 12 267 05 69
tel. 12 262 35 51

 
youtube