Jego portret
Opowieść o ks. Janie Kaczkowskim
Ksiądz Jan Kaczkowski we wspomnieniach znajomych i przyjaciół
Bezkompromisowy, ale czuły. Zakochany w kapłaństwie. Prowadził hospicjum, jednocześnie zmagając się z chorobą. „Onkocelebryta” – tak mówił sam o sobie. I chociaż wiadomo było, że jego stan jest ciężki, śmierć w marcu 2016 roku wydawała się zdecydowanie przedwczesna.
Jednak ludzie, którzy osobiście poznali księdza Jana powtarzają – on cały czas jest z nami. W poruszających rozmowach z Katarzyną Szkarpetowską wspominają jego bliskość, pasję i… słabość do steków.
***
Katarzyna Szkarpetowska – dziennikarka, autorka bestsellerowej książki Dekalog księdza Jana Kaczkowskiego
Jan był bardzo prawym człowiekiem i księdzem. Utożsamiał się z tym, co mówił. Nie zawsze było z nim łatwo (śmiech). Bardzo lubił bezpośredniość. /Tadeusz Pawlicki/
Jan pokazał mi, że można robić wielkie rzeczy, szałowe wręcz, mimo lęku. Zobaczyłem człowieka, który – chociaż drży – idzie do przodu. /Grzegorz Kramer SJ/
Był na wskroś autentyczny! Johnny był na 100%, dosłownie. /Kapsyda Kobro-Okołowicz/
Czego by zatem Jan chciał od nas, albo raczej, czego by sobie od nas życzył? Myślę, że to oczywiste. Żebyśmy cholernie dobrze przeżyli swoje życie. Żebyśmy byli uczciwi, więcej niż przeciętni, dokładali wszelkich naszych wysiłków, dbając o bliskość. /ks. Krystian Krepel/]